Zadzwonił dzwonek i weszła Nina. Umówiliśmy się wcześniej że wpadnie w sobotę i zostanie na obiad. Uwielbiam Ninę z wielu powodów a dwa najważniejsze z nich to, że ma duże poczucie humoru i ogromna skłonność do desperacji. – Deser – powiedziała i całując podała mi paczuszkę z ciastem własnej roboty. Natychmiast owładnęła mną fala podniecenia gdy zauważyłem jak bezwiednie zaciska uda. Widząc moją reakcje, dodała z niewinnym uśmiechem – spieszyłam się i zapomniałam zrobić siku. Objąłem ją i pocałowałem. – Ale nie chce mi się aż tak że już muszę – co znaczyło: wiem przecież, że to lubisz tak samo jak ja. – Marze o herbacie – rzuciła gdy weszliśmy do kuchni.