-„Norbert!”- wołanie zza drzwi, połączone z coraz bardziej natarczywym pukaniem gwałtownie przywróciło mu przytomność. Wciąż lekko zdezorientowany spojrzał na zegarek, znajdując tam potwierdzenie ponurej prawdy, która właśnie dobiegała jego uszu.
-„Jest dziesięć po siódmej!”- alarmował głos, należący zapewne do mamy, już zaniepokojonej jego przedłużającą się nieobecnością na dole.