Wracałam niedawno z pracy. Po drodze zajrzałam do kilku sklepów, potem dosyć długo czekałam na autobus. Było zimno, padał deszcz i wiał wiatr. W pewnej chwili na przystanku poczułam, że powinnam pójść do łazienki; niestety nie mogłam żadnej poszukać, gdyż akurat przyjechał mój autobus. Pomyślałam, że przecież pół godziny na pewno wytrzymam. Gdzieś tak w połowie drogi, kiedy już prawie zapomniałam o moim problemie, do autobusu wsiadła kobieta z kilkuletnim synkiem. Chłopiec na początku grzecznie siedział, ale po pewnym czasie stwierdził, że zaraz zacznie robić siusiu. Zanim matka zdążyła zareagować, zsiusiał się w spodnie, a potem zaczął płakać. Kiedy to zobaczyłam, znowu poczułam nagła potrzebę pójścia do łazienki. Z całej siły wcisnęłam się w siedzenie, w oczach miałam łzy, a ciałem wstrząsały dreszcze. Czułam, że za chwilę nie będę już mogła się powstrzymać. Najgorsze było to, że za chwilę miałam wysiadać na swoim przystanku. Pomyślałam, że jak wcisnę się jeszcze raz z całej siły w siedzenie, to na kilka minut mi przejdzie. Spróbowałam wstać i stwierdziłam, że nic złego się nie dzieje. Zrobiłam kilka kroków w kierunku drzwi, kiedy nagle nie wytrzymałam i poczułam, jak moje majteczki robią się coraz bardziej mokre. Na szczęście wysiadłam już z autobusu, a na dworze było ciemno. Nie mogłam jednak nigdzie przykucnąć, gdyż wokół kręcili się ludzie. Nie miałam wyjścia; szłam szybko w kierunku domu cały czas sikając w majtki.
Autor: Sonia
Dowiedz się więcej