Po wybojach

Jechałam z koleżanką autokarem. Po drodze wypiłyśmy po dwa piwa – było rzeczą oczywistą, że w pewnym momencie zachce nam się sikać. Jej się zawsze chce szybciej, ja mogę wytrzymać bardzo długo i nie pojawiają mi się sensacje w postaci bólu brzucha – albo może i się pojawiają ale nigdy nie aż takie, żebym płakała z bólu.

Autokar typowo polski, nie wyposażony w w-c, zatrzymujący się na minutę w różnych miastach, bez żadnych dłuższych postojów, bo trasa nie dłuższa niż 100 km. Dojechałyśmy do połowy trasy – przed nami dobra godzina, a Ona mówi, ze ‘ani minuty dłużej nie wytrzyma’. Kręci mnie to, nie to, że mi się chce sikać, nie to, że ja sikam w majtki – tylko, że jej się chce. Siedzimy, obu nam się chce sikać, autobus po naszych pięknych polskich wybojach sobie jedzie – a my walczymy. Ja z podnieceniem, własnym pęcherzem, który coś tam sygnalizuje ale nie jest to koszmar koszmarny – Ona walczy o to, żeby się nie zesikać. Widzę, że jest już źle – nie raz widziałam, że jej się chce sikać, ale nigdy nie widziałam, żeby aż tak.

Siedzi ręką trzymając się za cewkę moczową, ma łzy w oczach, mówi, że zaraz nasika do pustej puszki po piwie. Jeśli ktoś w was próbował kiedyś sikać do puszki po czymkolwiek w trzęsącym się pksie, to ma pojęcie co to może oznaczać, hehe. W końcu dojeżdżamy do jakiejś dziury, która ma dworzec. Myślę sobie – poproszę kierowcę, poczeka. Wpadamy do kibla, jest jeden – na pół metra przed ubikacja jest prawo dżungli – kto pierwszy ten lepszy. Jestem pierwsza. Sikam i sikam, a ona stoi ze spuszczonymi spodniami i piszczy – bo stanie nad kiblem, do któregoś ktoś sika, kiedy już się wydaje, że ma się mocz w oczach – to czasem trud ponad miarę. Trwa to długo, nazbyt długo na jej małe możliwości. Zanim skończyłam ona już sikała w jakiś papier toaletowy, zanim usiadła na kiblu zaczął trąbić PKS. Wysikała się, jak to określiła – ‘nie do końca’. Koszmar za 3 minuty zaczął się od nowa. Zanim dojechałyśmy do celu, a trwało to jeszcze ze 20 minut. Ona była zielona, miała mokro w majtkach ale jeszcze się trzymała. Odpadła z gry w windzie na 3 piętra przed mieszkaniem. A ja… czy muszę mówić, że najlepszy orgazm miałam w ubikacji za kilka minut. Do dziś, a minął tydzień myślę o tym i za każdym razem jestem tak samo podniecona hehe.

Dodaj komentarz