Każdy z nas ma jakąś historię w tym temacie , którą mógłby opowiedzieć. Ja też mam kilka. Jedną z nich opowiem za chwile. Ale najpierw chcę powiedzieć, że uważam, że te wszystkie wypadki i przypadki same sobie stwarzamy. Bo trzymać przez osiem lekcji czyli dziewięć godzin czy wstydzić się spytać o toaletę jest trochę, przepraszam ale niemądre (nie mówię , że jest tu o sytuacjach gdy ktoś jest chory bo to inna sprawa).
Nie dosyć że grozi to wiadomymi wypadkami to jeszcze jest niezdrowe no i mało komfortowe ale wasza sprawa. A ta historia o której wcześniej wspomniałam trochę mnie nauczyła i dlatego opisze ją. To było sześć lat temu. Miałam wtedy 14 lat tak, jak dwie moje koleżanki, z którymi pewnej soboty poszłyśmy na mecz koszykówki w naszym mieście. Po meczu jedna z nich zaproponowała żebyśmy jeszcze trochę pochodziły i przepuściły ze dwa autobusy miejskie w naszym kierunku by kibice się rozjechali żeby nie jechać w tłoku.
Poszłyśmy więc pochodzić do marketu mimo, że żadna z nas nie miała ani grosza przy sobie. Gdy minęła godzina od meczu, Marta powiedziała nam, że musi skorzystać z toalety i to w miarę szybko. Kasy żeby użyć wc w markecie nie miałyśmy. Wyszłyśmy więc na zewnątrz ale nie znalazłyśmy ustronnego miejsca. Sytuacja Marty się pogarszała i Paulina też zaczęła narzekać. Mi się też już chciało ale one były w gorszej sytuacji. Minęło jeszcze z pół godziny zanim znalazłyśmy krzaki ale niestety nie wielkie. One powiedziały, że muszą koniecznie się wysikać. Umówiłyśmy się że dwie będą pilnować a jedna wiecie co. Pierwsza poszła Magda. Gdy powiedziałyśmy, ze jest pusto opuściła spodnie i majtki. Po chwili usłyszałam krzyk i płacz Pauliny, doszłam do niej a ona stała tak, że widziała cały czas Martę. Stała i sikała w spodnie. Przez płacz mówiła że jak Marta zaczęła poleciało z niej bez kontroli. Do domu szłyśmy na pieszo i bokami, żeby nikt jej nie widział.