Późnym popołudniem wybrałem się na przejażdżkę rowerami ze swoją koleżanką Olą. Kiedy wracaliśmy zaczęło robić się już ciemno. W pewnym momencie Ola postanowiła zrobić krótką przerwę w podróży. Byliśmy już całkiem blisko domu więc się zgodziłem, bo jak ktoś zacznie nas szukać to zauważymy. Wkrótce też zorientowałem się czemu koniecznie chciała zrobić przerwę. Otóż jeździliśmy sobie po okolicy jakieś 4 godziny i nie zrobiliśmy ani jednego postoju na siusianie i inne pierdółki. Niestety jak się okazało ona już dłużej nie mogła jechać bo się jej tak bardzo chciało siusiu.
Zatrzymaliśmy się pod pozorem niby rozprostowania nóg. Cokolwiek było to trochę dziwne bo gdy się zatrzymaliśmy ja odstawiłem swój rower i postawiłem nieopodal drzewa. Nawiasem mówiąc jedynego drzewa w okolicy. Nieopodal były tylko małe krzaczki, ona jednak nadal siedziała na rowerku. Zauważyłem jednak, że jakoś tak dziwnie zaciska uda. Pomyślałem, że pewnie jej się musi bardzo chcieć siku, ale na razie nie było o tym mowy.
Postanowiłem zacząć ją rozśmieszać, robiąc z siebie kompletnego idiotę. Wtedy nie wytrzymała i powiedziała, że się chyba zaraz posika. Powiedziałem jej więc, że nie widzę problemu, przecież ma drzewko i w każdej chwili się może za nie schować , a ja nie będę jej podglądać. Niestety. Jej to nie za bardzo pasowało. Wolała abym ją wysadził, cokolwiek miało by to znaczyć. Na to jej odpowiedziałem, że prędzej żaba stanie na rzęsach, a rak dostanie przepukliny niż ja ją wezmę wysadzę.
Tyle wystarczyło. Dostała tak spazmatycznego napadu śmiechu, że nie mogła przestać się śmiać. Nagle złapała się za dół brzucha, jakby ją strasznie bolał, nadal się śmiejąc. Kiedy jej już przeszło czyli po kilku minutach stwierdziła, że jednak musi się wysiusiać. Poszła za drzewko, zdjęła spodenki, majteczki i przykucnęła. Zaraz się podniosła, poprawiła ubranie i stwierdziła, że możemy jechać dalej.
Zapytałem ją czemu udaje. Przecież tak szybko to nawet ja nie umiem się załatwić. Widać zawstydziło ją to. Zrobiła się troszeczkę czerwona na twarzy, ale się przyznała. – Bo widzisz ja się przez ciebie zesikałam. -Jak to?? zapytałem. – No poważnie. Jak nie wierzysz to dotknij. Tak jak mówiła całe spodenki, które miała na sobie były kompletnie przemoczone, nie mówiąc nic o majteczkach. Plusem jest to, że miała na sobie czarne legginsy więc nie było na nich specjalnie nic widać. – Wiesz, że nawet mam mokro w butach. Wyszeptała mi. Kazałem jej usiąść. Wziąłem jej nogę, powoli zdjąłem jej but i faktycznie było tak jak mówiła. Calutkie skarpetki były mokre, jedna jak i druga. Wylałem całą zawartość jej butów na trawę po czym znów założyłem.
Mogliśmy udać się w dalszą drogę. Tylko nie wiedzieć czemu mi tez zrobiło się nagle mokro w majtkach ale to z całkiem innego powodu, ale o tym jej nie powiedziałem. To była jedna z moich najlepszych wycieczek rowerowych w życiu:)