Zadzwonił dzwonek i weszła Nina. Umówiliśmy się wcześniej że wpadnie w sobotę i zostanie na obiad. Uwielbiam Ninę z wielu powodów a dwa najważniejsze z nich to, że ma duże poczucie humoru i ogromna skłonność do desperacji. – Deser – powiedziała i całując podała mi paczuszkę z ciastem własnej roboty. Natychmiast owładnęła mną fala podniecenia gdy zauważyłem jak bezwiednie zaciska uda. Widząc moją reakcje, dodała z niewinnym uśmiechem – spieszyłam się i zapomniałam zrobić siku. Objąłem ją i pocałowałem. – Ale nie chce mi się aż tak że już muszę – co znaczyło: wiem przecież, że to lubisz tak samo jak ja. – Marze o herbacie – rzuciła gdy weszliśmy do kuchni.
Wiedząc, że ma słabość do picia jej w dużych ilościach, miałem już zawczasu zaparzoną. Po chwili wraz z tacą i filiżankami przenieśliśmy się na taras. Kiedy szykowałem stolik, Nina podeszła do balustrady. – Ten widok z tak wysoka zapiera dech – i stojąc tyłem do mnie ścisnęła uda zginając nogę w kolanie. – Napiera też na pęcherz – zażartowałem. – Przestań, zaśmiała się ściskając uda mocniej. Po chwili usiadła naprzeciw mnie na wiklinowym fotelu, tak że ponad niskim stolikiem widziałem jej zgrabne kolana. Rozmawialiśmy, pijąc i żartując o wszystkim i o niczym. Od pewnego czasu nie mogąc już spokojnie usiedzieć, zaczęła lekko i rytmicznie trząść raz jedną raz drugą nogą, albo zakładając nogę na nogę, przyciskała miarowym szybkim ruchem górne udo do dolnego, kontrolując desperację. Obydwoje zdawaliśmy się to ignorować, jednak z wyrazu twarzy Niny wyczuwałem, że mamy w tym obopólna przyjemność.
Nadeszła pora obiadu. Szykowaliśmy razem – ja pastę, Nina co chwila podniecająco przebierając nogami – sałatę. Krytyczny moment nastąpił kiedy przy otwieraniu oblałem sobie piwem koszule i spodnie. Nina zaczęła się śmiać, dramatycznie krzyżować nogi, a kiedy to nie pomogło musiała szybko przykucnąć na pięcie. – Posikam się tu zaraz przez ciebie i zaleje całą kuchnie jak będziesz mnie tak rozśmieszał – powiedziała gdy pomagałem jej wstać. Obejmując ją z tylu, pocałowałem ją w szyje. Odwróciła się i uśmiechając się pogroziła mi palcem, po czym zamknęła oczy oddając lekki pocałunek w usta. Usiedliśmy w jadalni przy włączonym TV, bo właśnie zaczął się międzynarodowy program nagród muzycznych. Jedząc i pijąc, co chwile ogarniały mnie fale podniecenia widząc jak Nina zaabsorbowana oglądaniem zaczyna bujać się do przodu i tyłu na krześle, chwilami mocniej i szybciej, albo podkładając sobie nogę żeby na niej usiąść. Policzki zaróżowiły się jej od tych manewrów żeby jeszcze nie iść siku.
Oprócz kołysania doszło trzymanie się ręką pod stołem w kroku. Od czasu do czasu zerkała na mnie z uśmiechem, z jednoczesnym wyrazem cierpienia i rozkoszy. Jej ruchy były coraz mniej skoordynowane, aż w pewnej chwili wylało jej się trochę herbaty na bluzkę podczas deseru. – Po-ppomogę ci – nieskładnie powiedziała Nina, widząc jak zbieram talerze do umycia. Było to nieomal ponad jej siły, nawet tak krotki dystans z jadalni do kuchni. Niosąc naczynia zatrzymywała się co kilka kroków ściskając uda w “nożycowy” sposób, pochylając się do przodu. Myśląc, że trochę herbaty ulało się z dzbanka na podłogę, chwyciłem za ręcznik papierowy żeby wytrzeć. – To nie herbata, t-to mooje ssiki – rzekła śmiejąc się Nina w tym momencie kucając na pięcie. – Mu-usze iść siiku a-a nnie mogę iść! -Teraz ja ci pomogę – odpowiedziałem, ledwo mówiąc z podniecenia. – Siadaj, to cie zawiozę. – To powiedziawszy, uklęknąłem do niej tyłem, tak aby mogła usiąść mi na ramionach. Trzymając się za ręce, wstałem delikatnie. W drodze do łazienki nie czułem jej ciężaru, za to najsłodszy dotyk mokrych, posiusianych majteczek i ud.