Ale obciach! Wpadka z pęcherzem.

Niemal każda z nas ma podobne problemy. Prawie każdej zdarzyło się choć raz, że nagle zaczynała bardzo potrzebować skorzystać z toalety, a tej akurat – jak na złość nie było. Próbowała trzymać, ale w pewnym momencie mięśnie same puszczały i miałyśmy bardzo niemiłą wpadkę…

Podobne sytuacje zdarzają mi się dość często, zwłaszcza gdy wypiję za dużo (głównie piwka, chyba wszystkie tak mamy 🙂 ). Opowiem Wam jedną z moich historii:

Była sobota i miałyśmy iść z koleżankami na jakąś imprezę. Umówiłyśmy się o 21 pod Saspolem. Tuż po 20 wpadła do mnie Kacha. Przyniosła 4 piwka. Ponieważ miałyśmy jeszcze chwilę do autobusu, otworzyłyśmy puszkę i zaczęłyśmy gadać. Przy połowie drugiej puszki zaczęłam czuć, że powoli zachciewa mi się siusiu. Postanowiłam jednak wytrzymać. Często się przecież zdarza, że zaczyna nam się chcieć siku, ale ignorujemy potrzebę gdy jest niewielka, bo jesteśmy bardzo czymś zajęte, albo nie chcemy przerywać rozmowy. Tak czy inaczej pod koniec drugiej puszki postanowiłam jednak wstać i skoczyć do ubikacji. I wtedy Kaśka zerknęła na zegarek. “Judyta, mamy autobus za 5 minut, jeśli chcemy zdążyć na czas!” Wypiłam resztę piwa duszkiem, wyskoczyłyśmy do przedpokoju i włożyłyśmy buty (był wrzesień, więc było ciepło). Zamknęłam mieszkanie i pobiegłyśmy na przystanek. Stanęłyśmy i zobaczyłyśmy nadjeżdżający autobus. Kaśka skrzyżowała nogi. “Nie zdążyłam skoczyć do toalety” – Powiedziała patrząc na zbliżający się autobus. – “Czuję, że może być ciężko”. Pokiwałam tylko głową. Wiedziałam, że piwo dopiero zaczyna działać.

W autobusie Kaśka skuliła się wpół. Wyglądała przez okno. Ja założyłam nogę na nogę. Pojazd podskakiwał na wybojach, a ja czułam jak z każdą sekundą mój pęcherz staje się coraz pełniejszy. W zasadzie nie pamiętałam już, kiedy w ogóle chciało mi się sikać tak bardzo. “Kaśka, nie wytrzymam. Zaraz się zsikam w majtki!” Kasia spojrzała na mnie wzrokiem przerażonym i zaniepokojonym. Chyba bardziej jej własną sytuacją, niż moją. Gdy autobus podskoczył do góry, poczułam że może być kiepsko i mimowolnie schwyciłam się dłońmi za krocze. Dałam radę.

Wysiadłyśmy z autobusu na Kościuszki. “Kaśka, zanim gdziekolwiek pójdziemy, muszę się wysikać”. Kacha spojrzała na zegarek. “Jest za pięć 21. Dziewczyny się wkurzą jak się spóźnimy. Zresztą gdzie ty tu chcesz robić siku?” Miała rację, zresztą widziałam, że sama jest w panice. Ruszyłyśmy w stronę Saspola, ale każdy mój krok oznaczał ogromny wysiłek. Pod Saspolem nie było żadnej z naszych koleżanek. Dobrze pamiętam, że nieraz, stając w tamtym miejscu, widywałam dziewczyny znajdujące się w podobnej sytuacji. Nigdy jednak wcześniej mnie się to nie zdarzyło. Teraz, wraz z Kachą, wyciągałyśmy głowy przed siebie, by wypatrzeć nadchodzące dziewczyny, przestępowałyśmy z nogi na nogę, nieraz krążyłyśmy w kółko. “Judyta, nie wytrzymam dłużej! Błagam, zróbmy coś!” Wyjęłam komórkę. Wykręciłam numer do Dominiki. “Stójcie tam, gdzie jesteście. Za moment będziemy. Nigdzie nie idźcie!” – usłyszałam. “Ale ja się zaraz zesikam!” – Wykrzyczałam do słuchawki. “Było tyle nie pić przed wyjściem” – Dominika roześmiała się, po czym dodała – “Zaraz będziemy, wytrzymasz!”

15 po dziewiątej czułam, że nawet jeśli one zdążą przyjść, to i tak będzie kiepsko. Zastanawiałam się gdzie znajduje się najbliższa toaleta, by zaraz rozpocząć sprint. Czułam, jakby mocz miał mi się wylać oczami. Kaśka przykucnęła na chodniku. Ręce trzymała w kroczu – i nie martwiła się, że wszyscy patrzą. Zobaczyłam wreszcie Dominikę. Szła z Karoliną. “Hej!” – Krzyknęły podchodząc – “Patrycja powiedziała, że się chwilkę spóźni i żebyśmy poczekały”. Nie mogłam czekać dłużej. Nie wiedziałam co się dzieje, ale poczułam, że nagle przestałam panować nad zaworami. Jakby zwiotczały mi mięśnie. “Nie dam rady czekać dłużej” – Powiedziałam. Mocz zaczął zalewać mi spodnie. Kaśka stanęła na równe nogi i pobiegła przed siebie, rzucając “Zaraz wracam!” Poleciała do Sphinxa. Chyba jej się udało.

To był chyba najgorszy obciach w moim życiu. Choć dziś wszystkie się z niego śmiejemy. Takie historie wspomina się raczej z radością, czyż nie? 🙂

Dodaj komentarz