Kolejna porcja krótkich opowiadań znalezionych w sieci.
Gdy byłam dosyć dużo młodsza, razem z koleżankami siedziałam na trzepaku. Chciało nam się bardzo sikać, ale żadna z nas nie chciała zejść i podbiec do krzaczków. Każda z nas mówiła “już nie mogę”, ale żadna nie schodziła. Wreszcie jedna z nas, Magdalenka, ostatni raz pisnęła “już nie mogę” i podciągnęła w górę spódniczkę. Jej majteczki zrobiły się żółciutkie. Zanim skończyła, sikałyśmy już wszystkie, z podciągniętymi do góry spódniczkami, przez majteczki i rajstopki, z wysokości 1,70 metra. Mocno obejmowałyśmy udami rury trzepaka, a mocz i tak tryskał z naszych pisi, zalewając nam sandałki.
Na szczęście było to już późno po południu, słońce zachodziło ale wciąż było gorąco więc nikt nie zauważył naszej “zabawy” i też zdążyłyśmy wyschnąć do kolacji. Mi jeszcze kilka razy zdarzyło się sikać w ten sposób z trzepaka albo z barierki lub w inny sposób – tak aby mieć między nogami materiał majteczek, rajtuzek lub spodni i oczywiście metalową rurę.
Pewnego dnia poszłam z moim chłopakiem na żużel (taki sport, nawet fajny). Przed meczem kupiliśmy sobie dwa piwa. Weszliśmy na stadion mecz się zaczął, ja jeszcze wypiłam 1 duży kubek pepsi. W całym meczu jest 15 wyścigów. Nagle po 6 wyścigu poczułam, że muszę skorzystać z toalety, ale stwierdziłam, że wytrzymam jeszcze troszkę. Przed biegiem 12 już mnie skręcało więc spytałam się chłopaka gdzie jest toaleta, on powiedział, że chyba są na dworze. No to ja pędem biegam po schodach, a to ochrona mówi mi, że mogę wyjść dopiero po meczu. Ja już cała wystraszona bo siku mi się chce strasznie a nie mam gdzie zrobić. Wróciłam z powrotem usiadłam i próbowałam trzymać jakoś. No i wytrzymałam. Bieg 15 się skończył wszyscy wstają, a gdy ja wstałam poczułam nagle, że mięśnie mi się rozluźniają i robi mi się ciepło w majtkach. Szybko usiadłam żeby nikt nie widział co się dzieje i się dosiusiałam na ławeczce.
Potem musiałam się ukrywać za chłopakiem żeby nikt nie widział co zrobiłam.
Mieszkam 9 km od mojej pracy a do p.k.s miałam jeszcze 40 minut więc poszłam połazić po mieście.W brzuszku kręciło już od rana ale nie czułam parcia, aż tu nagle rewolucja i jedno i drugie na raz.na dworzec 2 km.biegłam i kucałam a wszyscy patrzyli jak na wariatkę a moje obcisłe spodnie uciskały mój pęcherz. Wyobraźcie sobie ze dobiegłam do dworcowego kibelka a tam kartka,że nieczynne do odwołania już wiedziałam ,że to koniec.po drugiej stronie stały garaże pomyślałam lepsze to jak się zesrać.jak na złość jechało parę samochodów a przejścia dla pieszych niema. Przebiegłam przez ulice i poczułam jak kupa wypełnia moje majtki wstyd jak nie wiem. Schowałam się za garaże i zadzwoniłam do męża żeby przyjechał. W między czasie jeszcze się zlałam w spodnie. Stałam tok 40 minut. Nikomu nie życzę takich przygód.