Z dawnych studenckich czasów jest troche wspomnień, jedna historia jest szczególnie warta wspomnienia:
Jedna z wielu imprez, raczej typu posiadówki i picia jak tańców, ekipa mniej więcej taka sama, 8, może 10 osób. Kto by to pamiętał. Wśród nich X (imię nieistotne), dosyć wysoka, szczupła, niezłej urody laska z wydziału, która w jakiś sposób przewijała się przez imprezy. Nie była z tych pijących do upadłego, ale i soku nigdy nie siedziała. Tak typowo. Tym razem czy tempo poszło za szybkie, czy jakoś tak wyszło, ważne, że w pewnym momencie "odpadła". Nie zwłoki kompletne, ale bardzo blisko. Ponieważ wyglądało, że zbiera się jej na wymioty (i coś próbowała co jakiś czas wybełkotać, ale nikt nie mógł zrozumieć) to na wszelki wypadek została zaniesiona do łazienki, i zaparkowana koło wanny w pozycji półsiedzącej. Tak sobie odpoczywała i co jakiś czas ktoś sprawdzał czy wszystko z nią w porządku. Po jakimś czasie po jednej z takich kontroli koleżanka przyleciała z lekką konsternacją, więc szybko padło pytanie co jest. Odpowiedź zaskoczyła chyba wszystkich - "X się zsikała". Nie muszę chyba mówić, że następnym etapem była zbiorowa wycieczka do łazienki. I rzeczywiście - X była oparta o wannę, od pasa w dół na podłodze i w wielkiej kałuży. Kontaktu z niza dużo nie było. Gdy została podniesiona to można było zobaczyć, że (pomijając krocze) jeansy miała mokre pratycznie całkowicie do kolan. Ze spodni nieznacznie wystawały czarne figi

Po chwili narad co z nią zrobić dziewczyny zdecydowały, że jakoś ją ogarną (impreza była u jednej z nich, więc znalazły się jakieś ala dresy na przebranie) a wraz z końcem imprezy została przez 2 osoby odniesiona do swojego mieszkania (z mokrymi ubraniami w pakiecie). Uczestnicy odebrali całą sytuację dość zabawnie, raczej jako kolejny temat do wspominania kiedyś ze studenckiego picia, natomiast X generalnie była bardzo zdołowana swoim wyczynem. Generalnie można powiedzieć, że zdecydowanie ograniczyła picie. Rozmów z nią potem o całej sytuacji było niewiele, widać było, że temat jest przykry. Jednym ze szczegółów w jakiś sposób wartym wspominania było to, że na pytanie które ktoś zadał czy udało jej się doprać ciuchy (nie wiem skąd pomysł na trudności z tym) odpowiedziała, że nawet nie próbowała, wszystko wyrzuciła gdyż "kojarzą jej się tylko z tą sytuacją" i generalnie "nie wyobraża sobie noszenia czegoś w co się zsikała". Ciekawe podejście.
Jeżeli chodzi i zdarzenia bezpośrednio zaobserwowane to tyle, poza tym mogę jeszcze wspomnieć o 2 sytuacjach, również tamte czasy, gdy jedna ze znajomych przyznała się, że wracając z ostrego picia w klubie pod blokiem posikała się w spodnie (niestety wracała sama...), co ciekawe jak sama gdzieś się potem przyznała to nie pierwsza taka sytuacja po prostu "po ostrym piciu raz na ileś się zdarza". Drugi to temat, gdy koleżanka przyznała się do zsikania się w łóżko po imprezie, ale tutaj niewiele wiadomo.