Klasowa piękność - 5 lat później
: 22 sierpnia 2017, 17:08 - wt
Odcinek 1. Serce w rozterce
Słońce przebijało się przez żaluzje w oknie, oświetlając siedzącą przy stole dziewczynę. Od razu można się było zorientować, że siedząca jest studentką. Przed dziewczyną leżał skrypt, który wytrwale wertowała. Przygotowywała się do zbliżającego się egzaminu w sesji letniej. Przy książce stał ogromny kubek, z którego ulatniał się aromat mocnej kawy. Kubek był już w więcej niż w połowie opróżniony. Siedząca przed skryptem dziewczyna miała na imię Monika i była dwudziestoletnią studentką drugiego roku psychologii. Wybór kierunku studiów nie był przypadkowy. Monika postanowiła bowiem pomagać w przyszłości młodym ludziom, nastolatkom, którzy borykają się z podobnymi problemami, z jakimi sama się zmagała. W jej przypadku było to niekontrolowane moczenie się, z powodu którego omal nie zawaliła jednego roku w gimnazjum i w efekcie była zmuszona nosić pieluszki. Monika nienawidziła pieluch! To uczucie spotęgowało się jeszcze pewnego lipcowego dnia, zaraz po zakończeniu Mistrzostw Europy w piłce nożnej, które wtedy rozgrywano w Polsce i na Ukrainie.
Monika nagle się zdekoncentrowała. Zamiast o psychologii, zaczęła nagle myśleć o Maćku, swoim pierwszym "prawdziwym" chłopaku. Takim, z którym chodziła za rękę, spotykali się w kinie i na lodach, wymieniali pierwsze pocałunki. Dla niego (podobno) to już nie był pierwszy raz. Mówiono, a dokładnie mówił to jego kumpel, którego wszyscy nazywali Rudy, że Maciek całował się z dziewczyną gdy miał ledwo skończone 14 lat. Gdy zaczęli ze sobą chodzić, oboje mieli po 15, chodzili do tej samej klasy i w dodatku mieszkali w tym samym bloku. Ich połączenie odbyło się w dramatycznych okolicznościach i to dla obojga z nich. Monika wtedy właśnie miała największe nasilenie swoich problemów i musiała zmieniać pieluchy niemal jak niemowlę, a Maciej... Cóż, on nazywał ten dzień najszczęśliwszym pechowym dniem w życiu. Monika wiedziała, że gdyby nie pewien wypadek, który przydarzył się Maciejowi, ten raczej nie zacząłby z nią rozmawiać. Inicjatywa z początku wyszła od niej. Parą zostali niemal natychmiast, chociaż siostra Maćka nieraz robiła aluzje do tego, co wtedy się zdarzyło i często pytała Monikę, czy jest gotowa przebierać jej brata. Monika puszczała te uwagi mimo uszu, ale sama się zastanawiała, jak zachowałby się Maciek, gdyby chodziło o zmianę jej pieluchy. Tymczasem jednak stan Moniki stopniowo się poprawiał, aż do momentu, gdy kilka dni pod rząd zdejmowała z siebie suchą pieluchę. Wtedy lekarz zabronił jej ich stosować. Miała ćwiczyć bez nich i dawała sobie radę. Ani razu nie zmoczyła majtek. Maciek miał się o tym dowiedzieć gdy tylko zacznie się lipiec. Planowała, że namówi go na wspólny wypad pod namiot. Nawet w większej grupie, pod warunkiem, że będzie więcej namiotów. Wtedy też pozwoli mu na "coś więcej". Nie, nie sex. Na to żadne z nich w jej opinii nie było jeszcze gotowe. Ale na bardziej intensywne pieszczoty, połączone z "rozbierankami" już tak. Wszystko zmieniło się w dniu, kiedy poznali wyniki egzaminów gimnazjalnych i okazało się, że nie pójdą do tej samej szkoły. Monika, która uzyskała jeden z najwyższych wyników mogła przebierać w ofertach szkół jak w ulęgałkach i oczywiście poszła do najbardziej prestiżowego liceum. Maciek, który też miał takie ambicje, niestety musiał wybierać szkoły techniczne. Na ogólniak nie miał absolutnie żadnych szans. To bardzo podrażniło jego dumę do tego stopnia, że poprosił Monikę o rozmowę. Dziewczyna nie spodziewała się chyba kierunku, w jakim się ona potoczy. W miarę jak mówił, czekała tylko na nieuniknione. I... nie zawiodła się:
- Możemy zostać przyjaciółmi - zakończył swoją perorę.
- Chyba nie wierzysz w to, co mówisz - rzekła połykając łzy.
Poszła, zostawiając go na środku szkolnego boiska, bo właśnie tam rozmawiali. Dowiedziała się potem od Agaty, siostry Rudego, że Maciek do ciemnej nocy kopał piłkę z resztą chłopaków, a grał tak brutalnie, że niejeden miał z tego powodu rozbite kolana, a Rudy omal nie przypłacił tego złamaniem obojczyka.
Dla Moniki złamanie serca było bardzo bolesne. Postanowiła jak najszybciej wyprowadzić się z rodzinnego domu. Rodzice trochę jej w tym pomogli. Dzięki świetnym wynikom w teście, mogła podjąć naukę może nie w aż tak renomowanej szkole jak ta do której się pierwotnie dostała, ale w przyzwoitym liceum w Warszawie, gdzie mieszkali jacyś jej krewni, u których mogła się zatrzymać. Tak minęły kolejne trzy lata, po których dostała się na wymarzone studia na Uniwersytecie Warszawskim. Z Maćkiem nie miała żadnego kontaktu przez pięć lat! Nawet nie myślała o nim... aż do teraz.
"Dlaczego akurat teraz o nim pomyślałam?" - zapytała się w myślach
"Bo nadal go kochasz" - odpowiedziało serce.
"Zostawił mnie jak ścierkę na blacie" - myślała dalej - "zachował się jak głupi, niedojrzały gówniarz!"
"Pięć lat temu to był głupi, niedojrzały gówniarz" - rzekło serce. A może rozum? Tego Monika nie była pewna.
Sięgnęła po kubek i wypiła spory łyk. Nagle poczuła coś, czego była najzupełniej pewna. Musiała iść do toalety. Wstała i wyszła z pokoju do przedsionka, z którego wchodziło się do łazienki i ubikacji. Nagle jakaś siła zatrzymała ją w miejscu. Coś kazało jej założyć buty, wziąć dużą czarną torbę i wyjść. Gdy znalazła się przed budynkiem akademika, nadal nie bardzo wiedząc co robi, skierowała się do nieodległej Galerii Mokotów. Tam znalazła aptekę, do której weszła śmiało i stanąwszy przed okienkiem rzekła:
- Poproszę paczkę pieluch Seni dla dorosłych.
Starsza farmaceutka spojrzała na nią spoza szkieł w okularach i powiedziała tonem tak obojętnym, jakby pytała o dzień tygodnia:
- Rozmiar jaki?
- Dwójkę - odparła Monika.
Starsza pani poszła na zaplecze i po chwili portfel Moni był lżejszy o kilkadziesiąt złotych, a za to jej torba dużo cięższa. Monika nadal sprawiała wrażenie osoby, która nie wie co robi. Zaczęła się zastanawiać, jak zrobić użytek z pieluch. Ale tę myśl zagłuszył głos rozsądku:
"Po co ja to kupiłam..."
W pierwszej chwili zdecydowała wrócić do apteki i oddać paczkę, zobaczyła jednak sporo ludzi, którzy nagle się tam znaleźli. Zdecydowała, że skoro kupiła tę paczkę, to zrobi z niej taki użytek, do jakiego została wyprodukowana. Nie chciała jednak zakładać ich w akademiku. Nuż wpadnie jakaś kumpela "na ploty", albo jakiś (nagle) pilny kumpel - "skserować wykłady"? W galerii na pewno są specjalne toalety. I faktycznie. Znalazła taką dla matek z dziećmi. Weszła do środka i wykorzystując znajdujące się tam udogodnienia założyła na siebie pieluszkę. Następnie naciągnęła majtki i spodnie, co przyszło jej z pewnym trudem, ponieważ dżinsy, które nosiła były dość obcisłe. Zobaczyła, że pupa trochę jej odstaje, ale ostatecznie nie robiła z tego sprawy. Ze zdumieniem i nawet lekkim rozbawieniem odkryła, że potrzeba skorzystania z toalety, która jeszcze pół godziny temu wydawała się bardzo pilna, teraz jakby zupełnie ustąpiła. Monika zdecydowała się więc nie wracać jeszcze do pokoju w DS, ale wybrać się na kawę. Wiedziała, że gdzieś tu jest Starbucks.
Weszła do kawiarni. Zamówiła sobie dużą americano i usiadła przy stoliku. Miała podgląd na całą salę. Tylko przy jednym stoliku siedział odwrócony plecami do niej samotny mężczyzna. Już na pierwszy rzut oka widać było, że jest bardzo wysportowany. Miał szerokie plecy i rozbudowaną obręcz barkową, a przy tym tak potężne bicepsy, że koszula, którą miał na sobie niebezpiecznie trzeszczała na szwach przy rękawach. Barman zawołał, aby odebrała kawę. Chłopak na chwilę się odwrócił, a ich spojrzenia się zetknęły. Wtedy Monice świat zawirował w oczach i zabrakło jej powietrza.
Słońce przebijało się przez żaluzje w oknie, oświetlając siedzącą przy stole dziewczynę. Od razu można się było zorientować, że siedząca jest studentką. Przed dziewczyną leżał skrypt, który wytrwale wertowała. Przygotowywała się do zbliżającego się egzaminu w sesji letniej. Przy książce stał ogromny kubek, z którego ulatniał się aromat mocnej kawy. Kubek był już w więcej niż w połowie opróżniony. Siedząca przed skryptem dziewczyna miała na imię Monika i była dwudziestoletnią studentką drugiego roku psychologii. Wybór kierunku studiów nie był przypadkowy. Monika postanowiła bowiem pomagać w przyszłości młodym ludziom, nastolatkom, którzy borykają się z podobnymi problemami, z jakimi sama się zmagała. W jej przypadku było to niekontrolowane moczenie się, z powodu którego omal nie zawaliła jednego roku w gimnazjum i w efekcie była zmuszona nosić pieluszki. Monika nienawidziła pieluch! To uczucie spotęgowało się jeszcze pewnego lipcowego dnia, zaraz po zakończeniu Mistrzostw Europy w piłce nożnej, które wtedy rozgrywano w Polsce i na Ukrainie.
Monika nagle się zdekoncentrowała. Zamiast o psychologii, zaczęła nagle myśleć o Maćku, swoim pierwszym "prawdziwym" chłopaku. Takim, z którym chodziła za rękę, spotykali się w kinie i na lodach, wymieniali pierwsze pocałunki. Dla niego (podobno) to już nie był pierwszy raz. Mówiono, a dokładnie mówił to jego kumpel, którego wszyscy nazywali Rudy, że Maciek całował się z dziewczyną gdy miał ledwo skończone 14 lat. Gdy zaczęli ze sobą chodzić, oboje mieli po 15, chodzili do tej samej klasy i w dodatku mieszkali w tym samym bloku. Ich połączenie odbyło się w dramatycznych okolicznościach i to dla obojga z nich. Monika wtedy właśnie miała największe nasilenie swoich problemów i musiała zmieniać pieluchy niemal jak niemowlę, a Maciej... Cóż, on nazywał ten dzień najszczęśliwszym pechowym dniem w życiu. Monika wiedziała, że gdyby nie pewien wypadek, który przydarzył się Maciejowi, ten raczej nie zacząłby z nią rozmawiać. Inicjatywa z początku wyszła od niej. Parą zostali niemal natychmiast, chociaż siostra Maćka nieraz robiła aluzje do tego, co wtedy się zdarzyło i często pytała Monikę, czy jest gotowa przebierać jej brata. Monika puszczała te uwagi mimo uszu, ale sama się zastanawiała, jak zachowałby się Maciek, gdyby chodziło o zmianę jej pieluchy. Tymczasem jednak stan Moniki stopniowo się poprawiał, aż do momentu, gdy kilka dni pod rząd zdejmowała z siebie suchą pieluchę. Wtedy lekarz zabronił jej ich stosować. Miała ćwiczyć bez nich i dawała sobie radę. Ani razu nie zmoczyła majtek. Maciek miał się o tym dowiedzieć gdy tylko zacznie się lipiec. Planowała, że namówi go na wspólny wypad pod namiot. Nawet w większej grupie, pod warunkiem, że będzie więcej namiotów. Wtedy też pozwoli mu na "coś więcej". Nie, nie sex. Na to żadne z nich w jej opinii nie było jeszcze gotowe. Ale na bardziej intensywne pieszczoty, połączone z "rozbierankami" już tak. Wszystko zmieniło się w dniu, kiedy poznali wyniki egzaminów gimnazjalnych i okazało się, że nie pójdą do tej samej szkoły. Monika, która uzyskała jeden z najwyższych wyników mogła przebierać w ofertach szkół jak w ulęgałkach i oczywiście poszła do najbardziej prestiżowego liceum. Maciek, który też miał takie ambicje, niestety musiał wybierać szkoły techniczne. Na ogólniak nie miał absolutnie żadnych szans. To bardzo podrażniło jego dumę do tego stopnia, że poprosił Monikę o rozmowę. Dziewczyna nie spodziewała się chyba kierunku, w jakim się ona potoczy. W miarę jak mówił, czekała tylko na nieuniknione. I... nie zawiodła się:
- Możemy zostać przyjaciółmi - zakończył swoją perorę.
- Chyba nie wierzysz w to, co mówisz - rzekła połykając łzy.
Poszła, zostawiając go na środku szkolnego boiska, bo właśnie tam rozmawiali. Dowiedziała się potem od Agaty, siostry Rudego, że Maciek do ciemnej nocy kopał piłkę z resztą chłopaków, a grał tak brutalnie, że niejeden miał z tego powodu rozbite kolana, a Rudy omal nie przypłacił tego złamaniem obojczyka.
Dla Moniki złamanie serca było bardzo bolesne. Postanowiła jak najszybciej wyprowadzić się z rodzinnego domu. Rodzice trochę jej w tym pomogli. Dzięki świetnym wynikom w teście, mogła podjąć naukę może nie w aż tak renomowanej szkole jak ta do której się pierwotnie dostała, ale w przyzwoitym liceum w Warszawie, gdzie mieszkali jacyś jej krewni, u których mogła się zatrzymać. Tak minęły kolejne trzy lata, po których dostała się na wymarzone studia na Uniwersytecie Warszawskim. Z Maćkiem nie miała żadnego kontaktu przez pięć lat! Nawet nie myślała o nim... aż do teraz.
"Dlaczego akurat teraz o nim pomyślałam?" - zapytała się w myślach
"Bo nadal go kochasz" - odpowiedziało serce.
"Zostawił mnie jak ścierkę na blacie" - myślała dalej - "zachował się jak głupi, niedojrzały gówniarz!"
"Pięć lat temu to był głupi, niedojrzały gówniarz" - rzekło serce. A może rozum? Tego Monika nie była pewna.
Sięgnęła po kubek i wypiła spory łyk. Nagle poczuła coś, czego była najzupełniej pewna. Musiała iść do toalety. Wstała i wyszła z pokoju do przedsionka, z którego wchodziło się do łazienki i ubikacji. Nagle jakaś siła zatrzymała ją w miejscu. Coś kazało jej założyć buty, wziąć dużą czarną torbę i wyjść. Gdy znalazła się przed budynkiem akademika, nadal nie bardzo wiedząc co robi, skierowała się do nieodległej Galerii Mokotów. Tam znalazła aptekę, do której weszła śmiało i stanąwszy przed okienkiem rzekła:
- Poproszę paczkę pieluch Seni dla dorosłych.
Starsza farmaceutka spojrzała na nią spoza szkieł w okularach i powiedziała tonem tak obojętnym, jakby pytała o dzień tygodnia:
- Rozmiar jaki?
- Dwójkę - odparła Monika.
Starsza pani poszła na zaplecze i po chwili portfel Moni był lżejszy o kilkadziesiąt złotych, a za to jej torba dużo cięższa. Monika nadal sprawiała wrażenie osoby, która nie wie co robi. Zaczęła się zastanawiać, jak zrobić użytek z pieluch. Ale tę myśl zagłuszył głos rozsądku:
"Po co ja to kupiłam..."
W pierwszej chwili zdecydowała wrócić do apteki i oddać paczkę, zobaczyła jednak sporo ludzi, którzy nagle się tam znaleźli. Zdecydowała, że skoro kupiła tę paczkę, to zrobi z niej taki użytek, do jakiego została wyprodukowana. Nie chciała jednak zakładać ich w akademiku. Nuż wpadnie jakaś kumpela "na ploty", albo jakiś (nagle) pilny kumpel - "skserować wykłady"? W galerii na pewno są specjalne toalety. I faktycznie. Znalazła taką dla matek z dziećmi. Weszła do środka i wykorzystując znajdujące się tam udogodnienia założyła na siebie pieluszkę. Następnie naciągnęła majtki i spodnie, co przyszło jej z pewnym trudem, ponieważ dżinsy, które nosiła były dość obcisłe. Zobaczyła, że pupa trochę jej odstaje, ale ostatecznie nie robiła z tego sprawy. Ze zdumieniem i nawet lekkim rozbawieniem odkryła, że potrzeba skorzystania z toalety, która jeszcze pół godziny temu wydawała się bardzo pilna, teraz jakby zupełnie ustąpiła. Monika zdecydowała się więc nie wracać jeszcze do pokoju w DS, ale wybrać się na kawę. Wiedziała, że gdzieś tu jest Starbucks.
Weszła do kawiarni. Zamówiła sobie dużą americano i usiadła przy stoliku. Miała podgląd na całą salę. Tylko przy jednym stoliku siedział odwrócony plecami do niej samotny mężczyzna. Już na pierwszy rzut oka widać było, że jest bardzo wysportowany. Miał szerokie plecy i rozbudowaną obręcz barkową, a przy tym tak potężne bicepsy, że koszula, którą miał na sobie niebezpiecznie trzeszczała na szwach przy rękawach. Barman zawołał, aby odebrała kawę. Chłopak na chwilę się odwrócił, a ich spojrzenia się zetknęły. Wtedy Monice świat zawirował w oczach i zabrakło jej powietrza.