Kąpiel w ubraniu

Mokrawa
Posty: 105
Rejestracja: 11 maja 2021, 16:22 - wt
Lokalizacja: Polska

Re: Kąpiel w ubraniu

Post autor: Mokrawa »

Gość pisze: 04 września 2022, 02:36 - ndz
Agnieszka pisze: 01 września 2022, 16:48 - czw
Bardzo fajna historia. Odpowiadam dopiero teraz choć nadal tematycznie bo dzisiaj początek roku. Jak kończyłaś szkołę to już bawiłaś się w te zabawy? ;) Bo ja już w szkole średniej tak i choć nie było wtedy to jeszcze tak rozbudowane jak opisałaś to chociaż przyborów szkolnych można było użyć tych co faktycznie używało się cały rok w szkole co mi się zdarzyło. ;)
Brałaś kąpiel z plecakiem szkolnym i jakimiś przyborami szkolnymi? Zaciekawiłaś mnie tym ;) Niestety już nie mam swoich przyborów szkolnych z czasów liceum to się nimi nie pobawię :( Ja tak na poważnie zaczęłam się bawić, gdy miałam 17 lat. Wtedy to zaczęły się eksperymenty z wieloma fetyszami by odkryć siebie i swoje ciało. Część z nich ze mną została. W tych czasach moje zabawy, nie były to tak rozbudowane jak teraz i był to głównie "pakiet podstawowy", czyli siku tylko przez majtki siedząc na toalecie albo kucając w wannie, a kąpiele to w majtkach i koszulce i ewentualnie w skarpetkach.
Ops, nie zauważyłam, że mnie wylogowało.
Agnieszka
Posty: 40
Rejestracja: 02 grudnia 2021, 09:29 - czw

Re: Kąpiel w ubraniu

Post autor: Agnieszka »

Gość pisze: 04 września 2022, 02:36 - ndz Brałaś kąpiel z plecakiem szkolnym i jakimiś przyborami szkolnymi? Zaciekawiłaś mnie tym ;) Niestety już nie mam swoich przyborów szkolnych z czasów liceum to się nimi nie pobawię :( Ja tak na poważnie zaczęłam się bawić, gdy miałam 17 lat. Wtedy to zaczęły się eksperymenty z wieloma fetyszami by odkryć siebie i swoje ciało. Część z nich ze mną została. W tych czasach moje zabawy, nie były to tak rozbudowane jak teraz i był to głównie "pakiet podstawowy", czyli siku tylko przez majtki siedząc na toalecie albo kucając w wannie, a kąpiele to w majtkach i koszulce i ewentualnie w skarpetkach.
Mokrawa, u mnie było bardzo podobnie. Wtedy jeszcze zabawy były bardzo biedne w porównaniu do tego co teraz choć w porównaniu do Twoich to moje nadal są biedne. ;)
Ale co do szkoły to było tak:
W podstawówce jeszcze się praktycznie nie bawiłam więc nie ma o czym pisać.
W gimnazjum praktycznie też nie ale zaczęłam pisać piórem i to przypadkowo naprowadziło mnie na zabawy licealne.
A więc przez trzy lata gimnazjum na wielu przedmiotach używało się tego samego brulionu póki były wolne kartki.
Aż w drugim półroczu trzeciej klasy wracając do domu a miałam z gimnazjum prawie 3km złapał mnie solidny deszcz praktycznie ulewa.
Efekt był taki że torebka przemokła, książki zostawały w szkole więc nie ucierpiały za to wszystko w środku dostało i o ile jak dobrze pamiętam trzy zeszyty minimalnie bo tak się jakoś ułożyły pod innymi rzeczami więc tylko twarde okładki i brzegi stron za to będący na górze zeszyt z geografii to była katastrofa, cały mokrutki a, ze sporo było wklejane i pisałam piórem a wiadomo jak papier reaguje na przemoczenie to po wyschnięciu była tragedia, pofałdowane kartki, rozmazane wszystko i posklejane ale dało się odczytać. Miesiąc po tym zdarzeniu poszłam do odpowiedzi i pierwsze pytanie to było co tu się wydarzyło, ze ten zeszyt tak wygląda, odpowiedziałam zgodnie z prawdą, rozeszło się na niczym, z odpowiedzi 5 bo z geografii zawsze dobra byłam.
W liceum ulewa się nie powtórzyła ale ja po skończeniu szkoły biorąc czasem prysznic w ubraniach które za chwilę szły do prania robiłam to z którymś zeszytem i tak ostatecznie wszystkie wyglądały tak jak ten przypadkowo zalano z gimnazjum. Nawet jeszcze gdzieś są bo nie wiem po co ale je zostawiłam chyba w piwnicy leżą. ;) Zawsze kończyło się tak samo, zeszyt przemoczony a po wyschnięciu posklejany, pofalowany i rozmazany. Pewnie teraz by te zabawy były bardziej urozmaicone ale jakby to powiedzieć, zeszyty gdzieś w piwnicy leżą ale na pewno brudne i już zużyte poprzednim przemoczeniem więc raczej już się nie nadadzą. ;)
Bardziej w czasach wczesno gimnazjalnych i podstawówki śmieszyło mnie straszenie młodszej siostry bawiąc się jej ulubionymi ciuchami. ;)
Awatar użytkownika
old_szmugglarz
Posty: 266
Rejestracja: 29 sierpnia 2016, 20:11 - pn
Lokalizacja: Wawa
Kontakt:

Re: Kąpiel w ubraniu

Post autor: old_szmugglarz »

Agnieszka pisze: 12 września 2022, 16:03 - pn Bardziej w czasach wczesno gimnazjalnych i podstawówki śmieszyło mnie straszenie młodszej siostry bawiąc się jej ulubionymi ciuchami. ;)
Możesz rozwinąć jak straszyłaś młodszą siostrę?
GG: 1324900
Mail: szmugglarz@gmail.com
Gość

Re: Kąpiel w ubraniu

Post autor: Gość »

Kilkukrotnie w bluzce. Im mniej rzeczy tym fajniej. Lubię uczucie gdy materiał unosi sie na wodzie. Z sikaniem prób nie było, ale planuję najpierw to zrobić i później tak wejść, albo w samej wodzie.
Water #7

Re: Kąpiel w ubraniu

Post autor: Water #7 »

a w jeansach też się kąpiesz?
Gość

Re: Kąpiel w ubraniu

Post autor: Gość »

nie
Water #7

Re: Kąpiel w ubraniu

Post autor: Water #7 »

eee to co to za kapiel
Gość

Re: Kąpiel w ubraniu

Post autor: Gość »

każdemu podoba się coś innego
henryk5604
Posty: 47
Rejestracja: 04 kwietnia 2019, 22:48 - czw

Re: Kąpiel w ubraniu

Post autor: henryk5604 »

kąpiel w dżinsach to podstawa
Mokrawa
Posty: 105
Rejestracja: 11 maja 2021, 16:22 - wt
Lokalizacja: Polska

Re: Kąpiel w ubraniu

Post autor: Mokrawa »

Agnieszka pisze: 12 września 2022, 16:03 - pn
Mokrawa, u mnie było bardzo podobnie. Wtedy jeszcze zabawy były bardzo biedne w porównaniu do tego co teraz choć w porównaniu do Twoich to moje nadal są biedne. ;)
Ale co do szkoły to było tak:
W podstawówce jeszcze się praktycznie nie bawiłam więc nie ma o czym pisać.
W gimnazjum praktycznie też nie ale zaczęłam pisać piórem i to przypadkowo naprowadziło mnie na zabawy licealne.
A więc przez trzy lata gimnazjum na wielu przedmiotach używało się tego samego brulionu póki były wolne kartki.
Aż w drugim półroczu trzeciej klasy wracając do domu a miałam z gimnazjum prawie 3km złapał mnie solidny deszcz praktycznie ulewa.
Efekt był taki że torebka przemokła, książki zostawały w szkole więc nie ucierpiały za to wszystko w środku dostało i o ile jak dobrze pamiętam trzy zeszyty minimalnie bo tak się jakoś ułożyły pod innymi rzeczami więc tylko twarde okładki i brzegi stron za to będący na górze zeszyt z geografii to była katastrofa, cały mokrutki a, ze sporo było wklejane i pisałam piórem a wiadomo jak papier reaguje na przemoczenie to po wyschnięciu była tragedia, pofałdowane kartki, rozmazane wszystko i posklejane ale dało się odczytać. Miesiąc po tym zdarzeniu poszłam do odpowiedzi i pierwsze pytanie to było co tu się wydarzyło, ze ten zeszyt tak wygląda, odpowiedziałam zgodnie z prawdą, rozeszło się na niczym, z odpowiedzi 5 bo z geografii zawsze dobra byłam.
W liceum ulewa się nie powtórzyła ale ja po skończeniu szkoły biorąc czasem prysznic w ubraniach które za chwilę szły do prania robiłam to z którymś zeszytem i tak ostatecznie wszystkie wyglądały tak jak ten przypadkowo zalano z gimnazjum. Nawet jeszcze gdzieś są bo nie wiem po co ale je zostawiłam chyba w piwnicy leżą. ;) Zawsze kończyło się tak samo, zeszyt przemoczony a po wyschnięciu posklejany, pofalowany i rozmazany. Pewnie teraz by te zabawy były bardziej urozmaicone ale jakby to powiedzieć, zeszyty gdzieś w piwnicy leżą ale na pewno brudne i już zużyte poprzednim przemoczeniem więc raczej już się nie nadadzą. ;)
Bardziej w czasach wczesno gimnazjalnych i podstawówki śmieszyło mnie straszenie młodszej siostry bawiąc się jej ulubionymi ciuchami. ;)
Po prostu lubię się bawić w odtwarzanie ról stąd poniekąd te kreatywne zabawy ;) Podziwiam za odwagę - ja bym się nie odważyła używać zeszytów, które są mi potrzebne w trakcie roku szkolnego. Co innego w wakacje :D Aż dziwne, że nie wpadłam na to, by taką kąpielą celebrować zakończenia roku...

Ja tylko raz miałam przygodę z ulewą i to porządną. Wody lało się tyle, że płynęła rwącym potokiem po kostki. Ale miałam tylko pół kilometra do domu, więc tylko plecak był mokry, a zeszyty i książki tylko na krawędziach zdążyły zamoknąć.
ODPOWIEDZ