Gość pisze: ↑04 września 2022, 02:36 - ndz
Brałaś kąpiel z plecakiem szkolnym i jakimiś przyborami szkolnymi? Zaciekawiłaś mnie tym

Niestety już nie mam swoich przyborów szkolnych z czasów liceum to się nimi nie pobawię

Ja tak na poważnie zaczęłam się bawić, gdy miałam 17 lat. Wtedy to zaczęły się eksperymenty z wieloma fetyszami by odkryć siebie i swoje ciało. Część z nich ze mną została. W tych czasach moje zabawy, nie były to tak rozbudowane jak teraz i był to głównie "pakiet podstawowy", czyli siku tylko przez majtki siedząc na toalecie albo kucając w wannie, a kąpiele to w majtkach i koszulce i ewentualnie w skarpetkach.
Mokrawa, u mnie było bardzo podobnie. Wtedy jeszcze zabawy były bardzo biedne w porównaniu do tego co teraz choć w porównaniu do Twoich to moje nadal są biedne.

Ale co do szkoły to było tak:
W podstawówce jeszcze się praktycznie nie bawiłam więc nie ma o czym pisać.
W gimnazjum praktycznie też nie ale zaczęłam pisać piórem i to przypadkowo naprowadziło mnie na zabawy licealne.
A więc przez trzy lata gimnazjum na wielu przedmiotach używało się tego samego brulionu póki były wolne kartki.
Aż w drugim półroczu trzeciej klasy wracając do domu a miałam z gimnazjum prawie 3km złapał mnie solidny deszcz praktycznie ulewa.
Efekt był taki że torebka przemokła, książki zostawały w szkole więc nie ucierpiały za to wszystko w środku dostało i o ile jak dobrze pamiętam trzy zeszyty minimalnie bo tak się jakoś ułożyły pod innymi rzeczami więc tylko twarde okładki i brzegi stron za to będący na górze zeszyt z geografii to była katastrofa, cały mokrutki a, ze sporo było wklejane i pisałam piórem a wiadomo jak papier reaguje na przemoczenie to po wyschnięciu była tragedia, pofałdowane kartki, rozmazane wszystko i posklejane ale dało się odczytać. Miesiąc po tym zdarzeniu poszłam do odpowiedzi i pierwsze pytanie to było co tu się wydarzyło, ze ten zeszyt tak wygląda, odpowiedziałam zgodnie z prawdą, rozeszło się na niczym, z odpowiedzi 5 bo z geografii zawsze dobra byłam.
W liceum ulewa się nie powtórzyła ale ja po skończeniu szkoły biorąc czasem prysznic w ubraniach które za chwilę szły do prania robiłam to z którymś zeszytem i tak ostatecznie wszystkie wyglądały tak jak ten przypadkowo zalano z gimnazjum. Nawet jeszcze gdzieś są bo nie wiem po co ale je zostawiłam chyba w piwnicy leżą.

Zawsze kończyło się tak samo, zeszyt przemoczony a po wyschnięciu posklejany, pofalowany i rozmazany. Pewnie teraz by te zabawy były bardziej urozmaicone ale jakby to powiedzieć, zeszyty gdzieś w piwnicy leżą ale na pewno brudne i już zużyte poprzednim przemoczeniem więc raczej już się nie nadadzą.

Bardziej w czasach wczesno gimnazjalnych i podstawówki śmieszyło mnie straszenie młodszej siostry bawiąc się jej ulubionymi ciuchami.
