Re: Kąpiel w ubraniu
: 30 marca 2022, 11:23 - śr
Zgodnie z wczorajszą obietnicą.
Przed weekendem udało mi się zdobyć całkiem fajny polarowy komplet w kolorze niebieskiego jeansu po córce znajomej. Był na mnie sporo za mały dlatego go wzięłam, już u znajomej pomyślałam, że będzie idealny do zabawy i tak było.
W zeszłą sobotę założyłam jak zwykle podkoszulek, koszulkę, majtki, skarpetki i legginsy i tak powoli napełniałam pęcherz a jak po południu był już wyraźnie pełny to zdjęłam koszulkę i legginsy i założyłam świeżo zdobyty polarowy komplet w postaci bluzy i spodni, ciężko było bo był na mnie wyraźnie za mały jednak się wcisnęłam. Nadal czekałam na pełne napełnienie pęcherza więc najpierw postanowiłam go zniszczyć. Po ubraniu usiadłam i odchyliłam się do przodu jednak okazał się wytrzymalszy niż myślałam i zarówno spodnie jak i bluza mimo chyba maksymalnego naprężenia wytrzymały i nie pękły. Więc wtedy poszłam na całość, zrobiłam energiczny przysiad i wtedy szwy spodni szans nie miały było słychać prrrut i spodnie pękły na tyłku. Po czym zrobiłam gimnastykę rękoma i naprężyłam się i wtedy na plechach pękła bluza. Dopiłam jeszcze pół szklanki wody z 15 minut pokręciła się po domu i nadszedł czas na kolejny etap. Zdjęłam bluzę i rozłożyłam ją w wannie a następnie weszłam stając na tej bluzie w samych skarpetkach. Wtedy po chwili opróżniłam pęcherz na początku popuszczając i obserwując jak spodnie w kroku zmieniły kolor a po chwili puściłam wszystko bez żadnej kontroli, spodnie zostały zalane a reszta popłynęła po skarpetkach na bluzę na której stałam. Po chwili jak wszystko ściekło, założyłam bluzę na siebie i wzięłam prysznic mocząc ostatnie suche nitki jakie były w tym ubraniu. Po prysznicu jeszcze chwilę odsiedziałam w wannie a następnie bielizna poszła do prania a polarowy komplet do śmieci.
Po raz pierwszy zrobiłam to mając na stopach tylko skarpetki do tej pory zawsze miałam też kapcie (w jakichś 90% przypadków) lub buty.
Ale to dlatego, ze chciałam aby bluza wchłonęła mocz a kapcie czy buty by skutecznie to powstrzymały.
Jednak tydzień wcześniej skutecznie ubiłam skórzane zimowe kapcie z ociepleniem których używałam od 2016 roku. Miałam w planach to zrobić już dwa lata temu jednak raz nie miałam nastroju w związku z przeziębieniem a drugi raz jak już szykowałam się do akcji zapowiedzieli się znajomi więc znowu poszły na półkę, tym razem już nic ich nie uratowało. Tydzień temu w pierwszym dniu wiosny najpierw się w nich zesikałam zalewając je całkowicie w środku moczem a później doprawiłam to wszystko prysznicem więc kapcie były przemoczone na sam koniec poszły do prania a akurat robiłam na 60 stopni więc ostatecznie je dobiłam. Po wysuszeniu były dosyć sztywne i ciasne więc je ponosiłam i ostatecznie rozerwałam po czym poszły do kosza. Mam jeszcze w planach podobne zniszczenie kilku kolejnych par jednak czekam na późniejszą wiosnę i lato do realizacji tych planów.
Ogólnie ostatnio spodobały mi się zabawy połączone z niszczeniem rzeczy a że do ubrań w za małym rozmiarze raczej dostępu nie mam a tylko takie idealnie się niszczy to pozostały kapcie których mam 3 półki i czas to trochę zmniejszyć.
Zwłaszcza, że oryginalne kapcie skórzane mojej mamy to była pierwsza rzecz którą zniszczyłam w życiu będąc jeszcze dzieckiem więc mam sentyment. I to sama mama "zapracowała" aby tak się stało, choć i dużo przypadku było w tej sytuacji. Nie wiem czy ktoś chce poznać ją całą bo to dosyć stare? 
Przed weekendem udało mi się zdobyć całkiem fajny polarowy komplet w kolorze niebieskiego jeansu po córce znajomej. Był na mnie sporo za mały dlatego go wzięłam, już u znajomej pomyślałam, że będzie idealny do zabawy i tak było.

W zeszłą sobotę założyłam jak zwykle podkoszulek, koszulkę, majtki, skarpetki i legginsy i tak powoli napełniałam pęcherz a jak po południu był już wyraźnie pełny to zdjęłam koszulkę i legginsy i założyłam świeżo zdobyty polarowy komplet w postaci bluzy i spodni, ciężko było bo był na mnie wyraźnie za mały jednak się wcisnęłam. Nadal czekałam na pełne napełnienie pęcherza więc najpierw postanowiłam go zniszczyć. Po ubraniu usiadłam i odchyliłam się do przodu jednak okazał się wytrzymalszy niż myślałam i zarówno spodnie jak i bluza mimo chyba maksymalnego naprężenia wytrzymały i nie pękły. Więc wtedy poszłam na całość, zrobiłam energiczny przysiad i wtedy szwy spodni szans nie miały było słychać prrrut i spodnie pękły na tyłku. Po czym zrobiłam gimnastykę rękoma i naprężyłam się i wtedy na plechach pękła bluza. Dopiłam jeszcze pół szklanki wody z 15 minut pokręciła się po domu i nadszedł czas na kolejny etap. Zdjęłam bluzę i rozłożyłam ją w wannie a następnie weszłam stając na tej bluzie w samych skarpetkach. Wtedy po chwili opróżniłam pęcherz na początku popuszczając i obserwując jak spodnie w kroku zmieniły kolor a po chwili puściłam wszystko bez żadnej kontroli, spodnie zostały zalane a reszta popłynęła po skarpetkach na bluzę na której stałam. Po chwili jak wszystko ściekło, założyłam bluzę na siebie i wzięłam prysznic mocząc ostatnie suche nitki jakie były w tym ubraniu. Po prysznicu jeszcze chwilę odsiedziałam w wannie a następnie bielizna poszła do prania a polarowy komplet do śmieci.
Po raz pierwszy zrobiłam to mając na stopach tylko skarpetki do tej pory zawsze miałam też kapcie (w jakichś 90% przypadków) lub buty.

Jednak tydzień wcześniej skutecznie ubiłam skórzane zimowe kapcie z ociepleniem których używałam od 2016 roku. Miałam w planach to zrobić już dwa lata temu jednak raz nie miałam nastroju w związku z przeziębieniem a drugi raz jak już szykowałam się do akcji zapowiedzieli się znajomi więc znowu poszły na półkę, tym razem już nic ich nie uratowało. Tydzień temu w pierwszym dniu wiosny najpierw się w nich zesikałam zalewając je całkowicie w środku moczem a później doprawiłam to wszystko prysznicem więc kapcie były przemoczone na sam koniec poszły do prania a akurat robiłam na 60 stopni więc ostatecznie je dobiłam. Po wysuszeniu były dosyć sztywne i ciasne więc je ponosiłam i ostatecznie rozerwałam po czym poszły do kosza. Mam jeszcze w planach podobne zniszczenie kilku kolejnych par jednak czekam na późniejszą wiosnę i lato do realizacji tych planów.
Ogólnie ostatnio spodobały mi się zabawy połączone z niszczeniem rzeczy a że do ubrań w za małym rozmiarze raczej dostępu nie mam a tylko takie idealnie się niszczy to pozostały kapcie których mam 3 półki i czas to trochę zmniejszyć.

