Z tego, co pamiętam to chyba wrzesień był i były to półbuty, skarpetki, dżinsy, stanik, podkoszulek, bluzka, kurtka przeciwdeszczowa. Dżinsy i skarpetki tez były przemoczone.Agnieszka pisze: ↑22 września 2022, 16:25 - czw
To ciekawe co napisałaś z tą ulewą bo ja miałam właśnie coś podobnego, też wtedy cała przemokłam i niestety jeden zeszyt co był na górze torebki także. Z tym, że ja miałam dużo dalej do domu i pewnie dlatego.Szkoda, że nie napisałaś w jakim ubraniu to się stało bo jak się domyślam poza butami reszta też była przemoczona?
Jak już jesteśmy przy temacie szkolnym to miałaś jeszcze jakieś ciekawe przygody? Niekoniecznie ze swoim udziałem ale może komuś innemu się coś przytrafiło?Jakieś wpadki z siusiu lub przemoczeniem wodą np. na wycieczce szkolnej lub jakimś wyjściu albo i samej szkole?
Miałaś w czasach szkolnych specjalne dni typu dzień pidżamy, dzień kapcia/bambosza itd. i jakieś ciekawe sytuacje z tym związane?![]()
Takie specjalne dni typu przychodzenie na zielono na dzien sw. Patryka, czy stroj halloween to tylko w liceum mialam, ale zadnych akcji nie pamietam.
Kilka ciekawych przygód było, ale mało.
1. Raz na wycieczce szkolnej w gimnazjum, 1,5h drogi od szkoły koleżanka wypiła 1,5l coli i nie poszla do toalety przed droga powrotna. Jak zostalo jakies 30 minut do konca to zachcialo jej sie tak mocno sikac, ze wyszeptala nam na ucho "Dziewczyny chyba sie posikam" i poprosila, by ktoras z nas poszla do nauczycielek zapytac o postoj, wiec ruga kolezanka bardziej smiala poszla i uslyszala, ze nasza kolezanka przesadza i ze zostalo juz mniej niz 30 minut do szkoly i tyle wytrzyma, bo przeciez jest juz duza. Po kolejnych 10 minutach juz wygladala, jakby zaraz miala eksplodowac. Gdy zostalo jakies 10 minut wyszeptala nam, ze niewiedziec czemu, ale troche jej lepiej i chyba jednak wytrzyma. Po dojezdzie do szkoly pobiegla do lazienki wrecz tratujac wszystkich przed nia, a my spokojnym krokiem poszlysmy za nia. W lazience jak juz konczyla siusiu powiedziala nam, ze ma iwielka plame n majtkach i ze myslala, ze bedzie wieksza i ze juz nigdy wiecej nie bedzie pic tyle przed wyjazdem. Potem poszlysmy na powolnym krokiem na przystanek narzekajac na nauczycielke, bo zostalo nam jakies 40 minut do autobusu, bo ten odjechal kilka minut przed dojazdem do szkoly.
2. Tez z czasow szkolnych. Mialam kolezanke, ktora czasami miala dziwne pomysly. Raz w wakacje bylysmy u innej kolezanki, ktora miala na podworku rozstawiony basen. I ta kolezanka powoli sie zbierala do domu, gdy nagle juz przebrana w normalne ubrania stwierdzila, ze jeszcze troche poplywa na dmuchanym materacu, by sie nie zamoczyc. Final byl oczywisty do przewidzenia - spadla z materaca, gdy sie za bardzo przechylila na bok probujac wioslowac, bo za bardzo odplynela od brzegu. Potem mokra, owinieta w recznik musiala tak wracac do domu. Nie chciala pozyczac suchych ubran, bo miala jakies niecale 10minut pieszo o domu.
3. Na wfie w podstawowce bylysmy podzielone na druzyny po kilka osob, bo w cos gralysmy. Czyli jak zwykle - czesc gra w siatkowke czy w cos tam innego, inna czesc siedzi na lawce i sie nudzi czekajac na swoja kolej. W pewnym momencie pod koniec zachcialo mi sie siusiu, akurat nie byla to moja kolej na gre juz do konca wfu, wiec czas sie niemilosiernie dluzyl czekajac na koncowy gwizdek i pozwolenie, by isc do szatni. Gdy w koncu nas wypuscila z sali pobieglam do toalety sie zalatwic. Od tej pory przed kazdym wfem na wszelki wypadek szlam siusiu.
A co do chlopakow i spotkan to ja gdybym miala byc tam jedyna dziewczyna to nie czulabym sie pewnie, wiec jesli mam byc tam sama to niestety odpada. Wtedy nawet bym mogla do reklamowki spakowac kilka rodzajow ubran by sie przebrac w trakcie i zamoczyc kolejne ubrania.